Po trzech sezonach zmagań, 28 marca drużyna UMKS "Kęczanin" Kęty na własnym boisku wywalczyła upragniony awans do drugiej ligi. Nasi siatkarze zakończyli rundę zasadniczą na pierwszej pozycji w tabeli, a w turnieju półfinałowym i finałowym nie przegrali ani jednego spotkania. Teraz zawodnicy odpoczywają przed zmaganiami na drugoligowych boiskach. Trenerzy "Kęczanina" – Maciej Gruszka i Marek Błasiak – walczą natomiast o środki, niezbędne do utrzymania pnącej się na siatkarskie szczyty drużyny.
Do trzech razy sztuka
W ciągu poprzednich dwóch sezonów (2007/2008, 2008/2009) los nie był łaskawy dla siatkarzy "Kęczanina". W obu przypadkach drużyna kończyła rywalizację o włos od upragnionego awansu. W 2008 roku, dzięki drugiej pozycji w tabeli po rundzie zasadniczej, siatkarze znad Soły uzyskali prawo gry w półfinałach o wejście do drugiej ligi. Na turnieju w Tomaszowie Mazowieckim "Kęczanin" przegrał tylko jedno spotkanie z gospodarzami (MUKS Wiking Tomaszów Mazowiecki) i z drugiej pozycji awansował do finałów. Turniej finałowy w Będzinie okazał się jednak wyjątkowo pechowy dla kęczan. Nasi siatkarze, wyeksploatowani po finałach Mistrzostw Polski Juniorów w Częstochowie, na których zajęli szóste miejsce, tym razem nie zdołali wygrać ani jednego meczu. Z trzema setami na koncie, zakończyli rozgrywki na czwartej, niepremiowanej pozycji. Jak pokazuje przykład "Kęczanina", historia lubi się powtarzać. Siatkarze UMKS rundę zasadniczą sezonu 2008/2009 małopolskiej trzeciej ligi, podobnie jak poprzednią, zakończyli na drugim miejscu. Wyprzedziła ich tylko "Wanda" Enion Kraków. Traf chciał, że trzecioligowe półfinały rozgrywane były… w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie Kęczanie kolejny raz polegli jedynie w starciu z gospodarzami (KPS RKS Lechia Tomaszów Mazowiecki). W pozostałych spotkaniach podopieczni Marka Błasiaka pozwolili urwać sobie jednego seta i zakończyli turniej na drugiej pozycji. Niestety, kwietniowe finały we Wrocławiu przekreśliły szanse Kęczan na wejście do drugiej ligi. Po pierwszym, przegranym do zera meczu z AZS UW Warszawa, nasi siatkarze walczyli o wszystko z "Burzą" Wrocław. Spotkanie, w którym Kęczanie początkowo prowadzili 2:0 w setach, rozstrzygnęło się dopiero w tiebreaku, zakończonym wynikiem 16:14 dla Wrocławiaków. Ostatecznie, po zwycięstwie 3:0 nad Jastrzębiem w trzecim turniejowym spotkaniu, "Kęczanin" znalazł się na trzecim miejscu, bez prawa do gry w barażach. Należy pamiętać, że w chwili walki o awans w latach 2008 i 2009 trzon drużyny "Kęczanina" stanowili zawodnicy 17, 18-letni. Ich wiek, warunki fizyczne a także doświadczenie sportowe w znacznym stopniu odbiegały od rywali z ligowych parkietów. Obecnie średnia wieku w zespole nadal nie przekracza 20 lat.
Runda prawie doskonała
Sezon 2009/2010 drużyna "Kęczanina" rozpoczęła z mieszanymi uczuciami. Kilku zawodników z podstawowego składu zakończyło naukę w szkole średniej i kontynuowało edukację w innych miastach, co oznaczało uszczuplenie szeregów UMKS-u. Jak przyznaje trener drużyny, Marek Błasiak, niektóre elementy gry początkowo nie funkcjonowały tak, jak powinny. Wzmożone treningi i ciężka praca kęckich siatkarzy, a przede wszystkim wspaniała atmosfera w drużynie, szybko zaczęły jednak przynosić efekty. Pierwszą fazę rundy zasadniczej UMKS "Kęczanin" zakończył z kompletem zwycięstw, zajmując pierwsze miejsce w tabeli trzeciej ligi. Nasi siatkarze wygrali wszystkie 13 meczów, tracąc jedynie 4 z 43 rozegranych setów. Drugą fazę rozgrywek podopieczni Macieja Gruszki i Marka Błasiaka rozpoczęli w gronie sześciu najlepszych drużyn, ubiegających się awans. Po zwycięstwie nad Politechniką II Kraków (3:0) i drużyną Okocimski Brzesko (3:2), "Kęczaninowi" do zdobycia tytułu mistrza ligi brakowało tylko jednej wygranej. 24 lutego siatkarze znad Soły rozegrali na własnym boisku decydujący mecz ze swoim największym rywalem – zespołem Wawel Kraków, zajmującym drugie miejsce w tabeli. Seniorzy kęckiego klubu pokonali gości, tracąc tylko jednego seta. Tym samym zagwarantowali sobie pierwsze miejsce w tabeli, start w turnieju barażowym o wejście do drugiej ligi i prawo do jego organizacji. Pozostałe dwa spotkania rundy zasadniczej dla "Kęczanina" były formalnością. Ostatecznie siatkarze znad Soły przegrali tylko jeden, wyjazdowy mecz z Kłosem Olkusz. Zawodnicy UMKS-u, pomimo, że grali w okrojonym składzie, ulegli gospodarzom dopiero w piątym secie. "Kęczanin" zakończył rundę zasadniczą sezonu 2009/2010 z siedemnastoma zwycięstwami na koncie. Łącznie seniorzy wygrali 53 sety, a przegrali tylko 11. Spośród 18 rozegranych spotkań, 11 zakończyło się wynikiem 3:0 dla UMKS-u.
Półfinał dla "Kęczanina"
Turniej półfinałowy o wejście do drugiej ligi został rozegrany w kęckiej hali OSiR-u w marcowy weekend (12-14 marca). UMKS "Kęczanin" Kęty zmierzył się z drużynami: Młodzik Ziemia Oławska, Warta Działoszyn i MOSiR Jasło. Gospodarze od pierwszego dnia turnieju dyktowali warunki na parkiecie. Po rozgromieniu w trzech setach "Warty" i "Młodzika", pewni awansu seniorzy UMKS-u walkę o pierwszą lokatę stoczyli z Jasłem. Spotkanie pomiędzy "Kęczaninem" a MOSiR-em z pewnością na długo pozostanie w pamięci kęckich kibiców. Szala zwycięstwa po każdym secie przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Mecz rozstrzygnął się dopiero w tiebreaku, który wygrali gospodarze (15:10). Kęczanie przeszli do finału z kompletem trzech zwycięstw, dzięki czemu zagwarantowali sobie prawo organizacji turnieju o awans bezpośredni.
Awans z własnego boiska
W finale (26-28 marca), który gwarantował im bezpośredni awans do drugiej ligi, Kęczanie spotkali się z byłym drugoligowcem – drużyną MKS MDK Trzcianka, wicemistrzem lubelskiej trzeciej ligi – AZS Politechniką Lubelską oraz dolnośląskim zespołem KS Bielawianka Bester Bielawa. Rywale już na pierwszy rzut oka przewyższali gospodarzy nie tylko wiekiem, ale także tężyzną fizyczną. Na szczęście szybko okazało się, że dobre "wrażenie przedmeczowe" nie ma wpływu na wynik spotkania. W pierwszym meczu finałowym zawodnicy "Kęczanina" zmierzyli się z reprezentantami Bielawy. Spotkanie rozpoczęło się bardzo niepomyślnie dla gospodarzy. Kęczanie dwie pierwsze partie przegrali do 21. Niesieni dopingiem publiczności, zdołali jednak odbudować morale i wygrać dwa kolejne sety. O wyniku meczu zadecydował tiebreak, w którym do ósmej piłki przegrywali gospodarze. Potem jednak UMKS zdobył kilka punktów z rzędu i zakończył tę partię wynikiem 15:9. Po bezprecedensowym zwycięstwie AZS Politechniki Lubelskiej nad faworytem turnieju – klubem z Trzcianki – prognozy przed spotkaniem "Kęczanina" z Lubliniakami nie były optymistyczne. Pomimo tego 27 marca, to właśnie siatkarze znad Soły dyktowali tempo spotkania. Gospodarze pierwszego seta wygrali czternastoma piłkami! W drugiej odsłonie reprezentanci Politechniki próbowali się podźwignąć i po wyrównanej walce, zakończyli partię z wynikiem 25:19. Był to jednak jedyny set, który zdołali urwać Kęczanom. Podopieczni Maciej Gruszki i Marka Błasiaka wygrali kolejne dwie partie do 21 i 20 a cały mecz 3:1. Po drugim dniu finałów bilans punktów ułożył się tak specyficznie, że aby zagwarantować sobie awans bezpośredni, "Kęczanin" musiał wygrać ostatni mecz z MKS MDK Trzcianka. Drużyna z Trzcianki, walczyła o powrót do drugiej ligi, gdzie spędziła dwa poprzednie sezony i od początku uznawana była za faworyta turnieju. Szeregi MKS-u zasilał między innymi atakujący – Krzysztof Śmigiel – zawodnik z bogatą przeszłością ligową, który w 1996 roku wystąpił z polską reprezentacją na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. Początek niedzielnego spotkania (28 marca) był dla "Kęczanina" dużym zaskoczeniem. Rywale z Trzcianki blokowali niemal każdą piłkę, powodując że gospodarze tracili punkt za punktem i zupełnie nie mogli się odnaleźć na boisku. Siatkarze znad Soły przegrali pierwszą odsłonę 14:25. W drugim secie sytuacja na parkiecie uległa diametralnej zmianie. Początkowo pewni siebie rywale, zaczęli popełniać błędy. Nie pomogły zmiany, dokonywane przez trenera Arkadiusza Popczuka. Trzcianka przegrała drugą partię 19:25. Kolejny, trzeci set, rozpoczął się od prowadzenia MKS-u. "Kęczanin" zdołał wyrównać dopiero przy trzynastej piłce. W szeregi gości wdarła się jednak nerwowość. Dyskusje z sędziami, po kilku nieudanych akcjach, spowodowały, że posypały się żółte kartki. Bardzo wyrównaną końcówkę seta, Trzcianka przegrała niemal na własne życzenie, najpierw posyłając piłkę w aut a potem tracąc punkt za niewłaściwe ustawienie. W czwartej odsłonie również nie brakowało emocji. Po początkowym prowadzeniu gospodarzy, siatkarze z Trzcianki zdołali odrobić straty, wyrównując wynik. Podopieczni Macieja Gruszki i Marka Błasiaka wykorzystali jednak nerwową atmosferę w szeregach przeciwnika i zdobyli kilka piłek z rzędu, zostawiając MKS daleko w tyle. "Keczanin" awansował do drugiej ligi wygrywając ostatniego seta 25:17 a całe spotkanie 3:1.
Serce kibica
Od pierwszych meczów "Kęczaninowi" towarzyszy grupa wiernych kibiców. Liczebność „fanów” kęckiego klubu rośnie wraz z kolejnymi sukcesami drużyny. Podczas finałów o wejście do II ligi w hali OSiR-u zjawiły się prawdziwe, niebiesko-czerwone, tłumy. Jak oszacowano, mecze oglądało jednocześnie około sześciuset osób. Warto dodać, że na trybunach przewidziano tylko dwieście miejsc siedzących. Wielu przybyłych musiało przyglądać się rywalizacji siatkarzy na stojąco. W sobotę i niedzielę (27 i 28 marca) miejsca brakowało nawet na specjalnie wydzielonym dla kibiców sektorze przy płycie boiska.
Najwierniejsi kibice – sympatycy UMKS-u, rodziny zawodników i trenerów - przychodzą na mecze z bębnami i trąbkami, ubrani w klubowe koszulki i szaliki. Dopingują siatkarzy przyśpiewkami i okrzykami. Ta niesamowita postawa Kęczan bardzo pomaga zawodnikom. Trener drużyny – Marek Błasiak przyznał, że nie wiadomo jak wyglądałaby walka o awans, gdyby finały i półfinały odbywały się w innym mieście i przy innej publiczności. To właśnie kibice wspierali zawodników w krytycznych momentach i do końca wierzyli w sukces "Kęczanina".
Dokąd zmierza "Kęczanin"
Awans to dopiero początek wyzwań, jakie stoją obecnie przed kęcką drużyną. Gra w drugiej lidze wymaga gigantycznych nakładów finansowych oraz wzmocnienia zespołu o nowych zawodników. Więcej na ten temat dowiedzą się Państwo z wywiadu przeprowadzonego z trenerem UMKS-u – Markiem Błasiakiem.
Karina Zoń |