- Zdajemy sobie sprawę z tego, że jeden punkt więcej był w naszym zasięgu. Ale i tak cieszymy się z wyjazdowego zwycięstwa, bo w poprzedniej rundzie nie wygrywaliśmy meczów na wyjeździe - mówi libero Kęczanina Kęty, Marcin Mierzejewski.
W miniony weekend siatkarze Kęczanina Kęty pokonali w wyjazdowym pojedynku KPS Jadar Siedlce. Było to bardzo ważne zwycięstwo podopiecznych Marka Błasiaka, gdyż przybliżyło ich do awansu do czołowej ósemki. - Był to ważny mecz, nawet nie ze względów psychologicznych, ale ze względu na to, co dzieje się w tabeli. Jest w niej bardzo ciasno. Praktycznie jeden punkt może zadecydować czy zagramy w play-off, czy też nie - powiedział Marcin Mierzejewski. - Udało nam się opanować wojnę nerwów w końcówce. Uważam, że byliśmy lepsi niż drużyna z Siedlec. Zwyciężyliśmy zdecydowanie, choć wygraliśmy tylko 3:2. Jednak niedosyt pozostał, bo w pierwszym secie, którego przegraliśmy, prowadziliśmy chyba 21:17. Uciekła nam szansa na trzy punkty. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jeden punkt więcej był w naszym zasięgu. Ale i tak cieszymy się z wyjazdowego zwycięstwa, bo w poprzedniej rundzie nie wygrywaliśmy meczów na wyjeździe, a teraz nam się to udaje - dodał libero zespołu z Kęt.
Na początku sezonu Kęczanin był uznawany za zespół własnego parkietu, bo nie potrafił wygrywać na wyjazdach. Sytuacja zmieniła się, gdy kęczanie wywieźli trzy punkty z Lubina. - Uważam, że drużyna dojrzała do tego, żeby wygrywać na wyjazdach. Wcześniej bardzo dobrze graliśmy na własnej hali, ale na parkietach rywali mieliśmy ogromne problemy z odnoszeniem zwycięstw. Jednak w pewnym momencie nastąpił przełom, a drużyna uwierzyła w siebie - skomentował Mierzejewski.
Obecnie podopieczni trenera Błasiaka znajdują się na dziewiątej pozycji w tabeli, choć mają tyle samo punktów, co Ślepsk Suwałki, tak więc wciąż liczą się w walce o prawo gry w play-off. - Wszystko jest w naszych rękach. Przed nami są mecze z naszymi bezpośrednimi rywalami. Jeśli je wygramy, to znajdziemy się w ósemce i utrzymamy się w lidze - podkreślił libero beniaminka. Być może w osiągnięciu tego celu pomoże mieszanka rutyny z młodością. - U nas doświadczenie nie zdobywa punktów, bo ja gram na libero, a Maciej Fijałek na rozegraniu. Natomiast ciężar zdobywania punktów spoczywa na młodych zawodnikach - ocenił Mierzejewski. - Naszą zmorą do tej pory były własne błędy. Popełnialiśmy ich bardzo dużo. Jeśli je ograniczymy, to jesteśmy w stanie grać dobrą siatkówkę i wygrywać kolejne mecze - dodał.
W weekend Kęczanina czeka kolejny trudny pojedynek, bowiem zmierzy się w Suwałkach ze Ślepskiem. - Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy mecz jest dla nas na wagę sześciu punktów. Teraz jedziemy do Suwałk i mamy świadomość, że przed nami kolejny ważny pojedynek. Nie powiem, że jestem spokojny o jego wynik, bo wcale tak nie jest. Ale jestem dobrej myśli - zaznaczył zawodnik beniaminka I ligi. Szanse kęczan na osiągnięcie dobrego wyniku są całkiem duże, tym bardziej, że zespół z Podlasia ma spore problemy z rozgrywającymi. Do końca sezonu nie zagra już Łukasz Jurkojć, a Mateusz Leszczawski również nie jest w pełni gotowy do gry. - Staram się nie interesować takimi informacjami, bo często jest tak, że kłopoty zdrowotne wpływają bardzo mobilizująco na drużynę. Być może właśnie na suwalczan to tak zadziała. Wcale nie jest powiedziane, że bez rozgrywających zagrają jeszcze gorzej. Uważam, że musimy być przygotowani na bardzo ciężki mecz, bo chłopaki wiedzą w jakiej są sytuacji i o co walczą. Dlatego na pewno sprężą się na nas podwójnie - zakończył Marcin Mierzejewski.
Radosław Nowicki (www.siatka.org) |