Michał Mysera (środkowy UMKS Kęczanin):
Przychodząc do klubu z miasta nad Sołą, tak naprawdę nie wiedziałem czego się spodziewać. Było to dla mnie duże wyzwanie, nowe otoczenie, nowy zespół, nowe cele. Bałem się jak ten sezon będzie wyglądał, czy damy radę sportowo i organizacyjnie. Już dziś mogę otwarcie powiedzieć, że niepotrzebnie. Mieliśmy młody zespół, ale okazał się on świetnym kolektywem, grupą wspaniałych graczy i przede wszystkim świetnych ludzi. To była wybuchowa mieszanka rutyny z szaleńczą młodością. Ta niesamowita mikstura wypaliła!!! I to wypaliła tak, że niektóre potyczki na zawsze zostaną w mojej pamięci.
To, co zawsze dawało nam wiatr w żagle, to oczywiście niesamowita atmosfera na meczach. Grając u siebie widziałem tych pełnych nadziei kibiców, którzy zawsze robili wszystko, by nam pomóc. Wiele się tu nauczyłem i mogę powiedzieć otwarcie, że jestem dumny, że miałem przyjemność dla Was grać.
Kęczanin to klub jakich naprawdę mało na mapie Polski, tutaj są ludzie, którzy bezinteresownie oddają się siatkówce, a to sprawia, że wytwarza się tak nieprawdopodobna chemia, powodująca, iż nie było dla nas rzeczy niemożliwych.
Dziękuje wszystkim sympatykom za niesamowitą oprawę w ostatnich meczach z Radomiem i oczywiście za trwanie z Nami przez cały trudny sezon.
Kęczanin, Kęczanin, Kęczanin!!!!
Stanisław Wawrzyńczyk (przyjmujący UMKS Kęczanin):
Po ostatnim meczu mogę powiedzieć jedynie tyle, że Czarni byli zespołem lepszym i zasłużenie wygrali, czego nie mógłbym powiedzieć po sobotnim pojedynku. Mimo tego, że zrealizowaliśmy swoje przedsezonowe założenia to czuję mega żal, smutek i niedosyt po rywalizacji z Radomiem. Świadomość tego, że sezon już się dla nas skończył i nie jest nam dane walczyć o wyższe lokaty jest równie przybijająca. Grzechem byłoby nie wspomnieć o kibicach, którzy byli z nami w tym sezonie na dobre i na złe. Swoim dopingiem wspierali nas i podnosili na duchu. Piękna sprawa i wielki ukłon dla Was!!!
Paweł Pietraszko (środkowy UMKS Kęczanin):
Uważam ten sezon za bardzo udany. Kiedy przychodziłem do Kęt, dochodziły mnie słuchy, że jest tu fajna atmosfera na meczach i dobrze się gra w tej hali, ale naprawdę nie spodziewałem się, że w takim stopniu! Trzeba to zobaczyć na własne oczy, jak kibice wspierają zawodników Kęczanina, jak przeżywają każdą akcję - to niesamowite uczucie.
W tym sezonie osiągnęliśmy zamierzony cel - utrzymanie w lidze, ale mimo wszystko po play-offach pozostaje lekki niedosyt, bo Radom był do ogrania. Zresztą pokazaliśmy to u nich w hali. No, ale trudno. Czarni zagrali nieco lepiej u nas i awansowali do półfinału.
Osobiście cieszę się, że trafiłem do Kęt. Nie wiem co będzie w przyszłym sezonie, kto zostanie, kto znajdzie nowy klub, ale już teraz chciałbym podziękować wszystkim zagorzałym fanom siatkówki w Kętach za każdy mecz. Bez Was wyglądałyby one zupełnie inaczej. Dziękuję także chłopakom z drużyny i trenerom za wspaniałą atmosferę w klubie.
Igor Walczykowski (atakujący UMKS Kęczanin):
Śmiało można powiedzieć, że sezon w Kętach to poligon doświadczalny. Osobiście bardzo się cieszę, że mogłem reprezentować barwy tego klubu. Poznałem tu wielu ciekawych ludzi - nie tylko z boiska ;) Cieszy mnie to, że młoda drużyna, jaką niewątpliwie byliśmy, wiele razy pokazała charakter i wolę walki. Pozostaje niedosyt po fazie play-off, w której musieliśmy walczyć z najlepszą drużyną ligi. Pomimo przegranej uważam, że jako zespół zrobiliśmy wszystko, co w chwili obecnej można było zrobić, aby wygrać. Przez cały sezon pracowaliśmy na sukces, który osiągnęliśmy. Z całym przekonaniem stwierdzam, że stać nas było na dużo więcej.
Warto wspomnieć o kibicach, dzięki którym nawet w meczach wyjazdowych czuliśmy się jakbyśmy grali u siebie. Ja takiego dopingu nie miałem okazji podziwiać przez całą swoją karierę. Przy tej okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy dopingują Kęczanina Kęty, bo robią to całym sercem i TO CZUĆ na boisku. Takich kibiców mieliśmy tylko MY! Kęcki WÓZ utrzymał się w lidze, a Kibice Kęckiego bez dwóch zdań ligę wygrali!
Dziękuje wszystkim za wszystko razem z Kalibrem !!!! pozdro
Jonasz Biegun (atakujący UMKS Kęczanin):
Sezon w Kęczaninie dla mnie, dla klubu, jak i dla wielu z nas w tym roku był fantastyczny, gdyż pierwszy raz mogliśmy występować na parkietach 1 ligi! Ciężki początek, ale myślę, że umieliśmy się odnaleźć w nowym otoczeniu. Dodatkowo udało się nam utrzymać unikając play-out i to po bardzo emocjonującym i trzymającym w napięciu 5-setowym meczu z zespołem z Nysy.
Pierwsza runda w naszym wykonaniu, jak pamiętamy wszyscy, była bardzo nerwowa. Widać było, że musimy oddać frycowe na start. Kilka bardzo niepotrzebnych, bolesnych porażek m.in. w Jaworznie. Ta przegrana chyba najdłużej się za nami ciągnęła. Udało się nam wygrać kilka meczów szczególnie u siebie, które nas zmotywowały do ciężkiej pracy i pokazały, że możemy wygrać z każdym: Radomiem, Ostrołęką czy Suwałkami. Druga runda można powiedzieć śmiało - rewelacyjna, w naszym wykonaniu. Wreszcie zaczęliśmy punktować nie tylko u siebie w Kętach, ale też na wyjazdach i to w wysokim stopniu pomogło w zakwalifikowaniu się do play-off. No i udało się utrzymać ... więc czas na mecze z Radomiem. Przeciwnik bardzo wymagający, przede wszystkim bardzo doświadczony. Na papierze chyba najlepsza drużyna w lidze. Byliśmy skazani na szybką porażkę. Pokazaliśmy jednak charakter i z Radomia umieliśmy wywieźć zwycięstwo w drugim meczu play-off 3:1. Widzieliśmy ewidentnie, że drużyna z Radomia jest do pokonania i z takim nastawieniem przygotowywaliśmy się na mecze w Kętach. Mało zabrakło - w sobotę porażka 2:3. Troszkę nas to może ostudziło,ale chcieliśmy bardzo w niedziele - pokazać nie tylko sobie, ale naszym wspaniałym Kibicom - że to nie jest jeszcze koniec naszej przygody w tym sezonie. Nie udało się, przegraliśmy 1:3, ale patrząc na naszą całą rywalizację z zespołem z Radomia, we wszystkich meczach, pokazaliśmy charakter. Pokazaliśmy, że można wygrać z każdym w 1 lidze!!! Udowodniliśmy, że Kęczanin to już nie anonimowa drużyna i jeszcze będzie o niej głośno.
Na końcu chciałbym podziękować wszystkim sponsorom, działaczom, kibicom za wspólnie spędzony sezon. Kibicom ... i tu się na chwilkę zatrzymam. Byliście fenomenalni, jeździliście za nami wszędzie. Nie ważne czy graliśmy u siebie, czy na wyjeździe - Wy byliście zawsze z nami!!! Ukłon wielki dla Was, bo jesteście Najlepsi !!!
Marcin Kapuśniak (rozgrywający UMKS Kęczanin):
Ten sezon był dla Kęczanina wielkim wyzwaniem. Awans, który wywalczyliśmy w poprzednim sezonie był sporym zaskoczeniem, więc czasu na dostosowanie się do realiów pierwszoligowych nie było wiele. Sprawdzian ten dał odpowiedź na pytanie, które jeszcze kilka lat temu zostało by skwitowane uśmiechem, mianowicie - czy w Kętach może być 1 liga? Otóż moim zdaniem siatkówka na wysokim poziomie zagościła w Kętach na dobre. Klub wykonuje bardzo dobrą pracę, poczynając od szkolenia młodzieży, a kończąc na sukcesach jakie odnosi w ostatnich latach pierwsza drużyna. Do tego dochodzi fantastyczna atmosfera towarzysząca siatkówce. Kibice Kęczanina to bez wątpienia dodatkowy napęd dla klubu, a przede wszystkim dla zawodników.
Odnośnie przegranej w fazie play-off z zespołem z Radomia…pozostaje niedosyt. Stworzyliśmy zgrany zespół, który mógł pokonać każdego. Do przedłużenia rywalizacji chociażby do 5 meczu brakowało bardzo niewiele. Taki jest sport, a charakter kształtują porażki.
Chciałbym podziękować trenerom, zawodnikom oraz kibicom za udany sezon.
Marek Wawrzyniak (przyjmujący UMKS Kęczanin):
Myślę, że sezon można z pewnością można zaliczyć do tych udanych. Zespół został zbudowany na młodych zawodnikach i 2 - 3 bardziej doświadczonych, więc nie wiadomo było przed jak to będzie. Początek w naszym wykonaniu nie wyglądał za dobrze, choć nic na to nie wskazywało bo w meczach przed sezonowych prezentowaliśmy się bardzo przyzwoicie. Z biegiem czasu i zgrania wyglądało to coraz lepiej, a druga runda w naszym wykonaniu była o 100% lepsza niż pierwsza, co pozwoliło nam na spokojne utrzymanie.
Mieliśmy w ten sposób możliwość pogrania w play-offie. Mimo, że trafiliśmy na najlepsza drużynę i tak nie wyszliśmy na boisko przestraszeni. Pokazaliśmy co naprawdę potrafi Kęczanin. Byliśmy bliscy sprawienia sensacji.
Z pewnością wyniosę sporo z tego sezonu. Zagrałem parę dobrych meczów, co mam nadzieje, pomogło drużynie. Podpatrując grę Marcina Mierzejewskiego poprawiłem też swoje przyjęcie. Ogólnie będę dobrze wspominał ten sezon w Kęczaninie.
Mateusz Błasiak (przyjmujący UMKS Kęczanin):
Podsumowując zakończony sezon uważam, że osiągnięty wynik możemy rozpatrywać tylko w kategoriach sukcesu. Naszym celem było utrzymanie w lidze, a niewiele zabrakło byśmy sprawili niespodziankę w play-offach i przynajmniej doprowadzili do piątego spotkania w Radomiu. Myślę, że zagraliśmy naprawdę dobre mecze z głównym faworytem rozgrywek i napsuliśmy im sporo krwi.
Dla mnie osobiście był to bardzo ważny i ciężki sezon, głównie ze względu na mój debiut w pierwszej lidze. Bardzo się cieszę, że mogłem to zrobić z klubem, który mnie wychował i wszystkiego nauczył. Bardzo dobrze się tutaj czuję. Siatkówka na tak wysokim poziomie jest tutaj bardzo potrzebna. Widać, że ludzie tym żyją i tworzą wokół siatkówki wspaniałą atmosferę. Wiadomo, że są również przeciwnicy ale wierzę, że razem nigdy nie dopuścimy do zniszczenia tego co zrobił i robi Kęczanin Kęty.
Chciałbym na koniec podziękować wszystkim tym, którzy nas wspierają, dopingują i są z nami na dobre i złe. Dla Was warto grać i wygrywać!
Marcin Mierzejewski (libero UMKS Kęczanin):
Moje podsumowanie sezonu 2012/2013 w Kęczaninie Kęty:
SPORTOWE - Jak dla każdego beniaminka początki były trudne, w sporcie mówi się, że trzeba zapłacić frycowe... my je płaciliśmy, ale podobno nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Jestem przekonany, że ten trudny początek to dobra lekcje na przyszłość dla nas zawodników jak i trenerów, praca domowa, którą trzeba odrobić aby w przyszłości początek sezonu wyglądał znacznie lepiej. Myślę, że te słabsze mecze spowodowane były bardziej stroną mentalną, niż brakiem siatkarskich umiejętności. To była młoda drużyna, która odpowiedniego podejścia do meczów musiała się nauczyć. Nie ma co ukrywać, że z meczu na mecz ta koncentracja i nakierowanie tylko na sobotnie popołudnia były coraz lepsze. Pod koniec sezonu wyglądało to naprawdę bardzo dobrze. Sobotni mecz stawał się naszym świętem... Meczem przełomowym dla nas, bez wątpienia było zwycięstwo w Lubinie. Wygraliśmy mecz na wyjeździe co nam się wcześniej nie zdarzało. Wtedy nastąpiło przełamanie, a głowy chłopaków wypełniły się chęcią zwycięstwa i wiarą we własne możliwości. Później było już tylko lepiej, nasza gra była pewniejsza i skuteczniejsza.
Powinniśmy pamiętać o tym, że to była młoda drużyna. Doświadczonymi zawodnikami był tylko Fiki (przyp.red. Maciej Fijałek) i ja, a ciężar zdobywania punktów ciążył na młodych chłopakach. Ciężar i presja, z którą patrząc z perspektywy czasu, sobie doskonale poradzili. Wyniki sportowy jak na pierwszy sezon jest na pewno zadawalający, "tylko czy aż" ósme miejsce? Moim zdaniem aż... Powinienem wspomnieć jeszcze o czymś. Wynik sportowy drużyny to jedno, a ścieżka umiejętności indywidualnych to już co innego. Sezon dla zawodnika jest udany gdy coś osiąga jako cząstka drużyny i gdy w ciągu dziesięciu miesięcy jest indywidualnie lepszym siatkarzem. Z tej piętnastki która trenowała nie ma ani jednego człowieka, który stanął w miejscu. Każdy z tej młodzieży podniósł swoje umiejętności indywidualne, niektórzy poprawili przyjęcie, inni blok, obronę czy atak... przykłady?
Goldi (przyp.red. Jakub Gaweł) - pokazał w ostatnim meczu, że można go obdarzyć zaufaniem. To jest gość, który między sierpniem a kwietniem podniósł swoje umiejętności o jakieś 50%, czyli zrobił milowy krok. Jestem przekonany, że jeśli "wiatr dobrze mu powieje" to za dwa, trzy lata drużyny będą budować swoje składy od właśnie tej skromnej i cichej osoby...
Następny przykład? Cycu (przyp.red. Michał Cymerman) ... nie mam wątpliwości, że poprawił dosłownie wszystko, od przyjęcia, obrony, poprzez wystawę piłki sytuacyjnej i zdecydowanie zasługuje na większe granie niż tylko III liga. Poza tym nauczył się, że bramki strzelone na wyjeździe liczą się podwójnie, a to też ważne...
Także Panowie, powinienem Wam wszystkim pogratulować, że potrafiliście wykorzystać swoją szansę którą dał Wam Kęczanin... Sport polega na wykorzystywaniu szansy jaką daje nam życie, w moim odczuciu Wam się to udało. Wszystkim!
ORGANIZACYJNE - Tutaj naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Wiadomo, że czasem czegoś zabrakło, szczególnie na początku sezonu, ale biorąc pod uwagę to ile na głowie miał Błasiak i jakie kłody rzucane mu pod nogi musiał omijać to i tak zasługuje na szacunek. Nie tylko zawodników ale i ludzi, którzy dzięki jego zawziętości mogli oglądać nasze mecze. Zresztą to nie tylko Błasiak... cała reszta ludzi: Arek, Karina, nasza Wodzianka - Sebastian, Anioł Stróż - Śledziu, który pilnował aby nasz pobyt w Kętach był bezpieczny, Kornel i Dorota i cała reszta często anonimowych ludzi, o których teraz nie wspomniałem, może w swoje CV wpisać "Sukces"... Zdaję sobie sprawę, że robicie to społecznie, a może jeszcze dokładacie do "interesu" dlatego wielkie podziękowania i ukłony w Waszą stronę ode mnie. Szczególne podziękowania w stronę Arka, bo bez Ciebie Panie Kolego to my byśmy tu zginęli w dwa tygodnie..
KIBICE - Nie ma co ukrywać, to my zawodnicy jesteśmy dla Was. Z tym, że po raz pierwszy w życiu spotkałem się z tak przychylnym traktowaniem. Na początku graliśmy słabo, a mimo to mieliśmy w Was wsparcie. Nawet przez chwilę nie daliście nam odczuć, że nasza gra Wam się nie podoba a mam świadomość tego, że czasem tak było. Były wzloty i upadki. Przy każdym wzlocie to Wy byliście naszymi skrzydłami, a przy upadkach poduszką, na której po porażkach miękko się lądowało... dla mnie to wyjątkowa sytuacja. Byłem w szoku gdy po jednym z przegranych meczów podszedł do mnie gość i mówi "Nie przejmuj się, następny mecz wygracie, a teraz chodź na piwo, ja stawiam..." Następny, faktycznie wygraliśmy...
Poznałem tu mnóstwo ciepłych, wspaniałych ludzi, którym teraz należy powiedzieć DZIĘKUJĘ. Nie żałuję żadnej spędzonej tu chwili. Z pewnością wielu z Was zostanie w mojej pamięci na wiele lat. Granie przed Wami było przyjemnością. Cieszę się, że to tak wyjątkowym ludziom mogłem zostawić kawałek swojego serca na parkiecie.
Pozostaje mi tylko życzyć Wam żeby z roku na rok drużyna była coraz mocniejsza, żeby dostarczała Wam niezapomnianych wrażeń i emocji. Zasługujecie na to bo jesteście świetnymi ludźmi i najlepszymi Kibicami, którzy niejednej drużynie potrafili zgotować "kęckie piekiełko".
WSPOMNIENIA - Zabieram ze sobą tylko te dobre. Smutno mi opuszczać to miasto, ale takie jest życie. Przyszedł czas, żeby spakować torby i wsiąść w pociąg. Możecie być pewni, że zawsze będę ciepło wspominał ludzi, których tutaj poznałem. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze przed Wami zagrać, kto wie, może i z Wami... życie pokaże. Mimo wszystko, zawsze to będzie dla mnie szczególne miejsce, nie tylko ze względu na piękno przyrody, ale przede wszystkim ze względu na ludzi, za którymi będę bardzo tęsknił...
|