- Wyciągnięcie wyniku z 0:2 bardzo podbudowuje psychicznie. Pokazuje, że nawet z beznadziejnych sytuacji można wyjść zwycięsko - powiedział po triumfie nad Camperem Wyszków przyjmujący Kęczanina Kęty, Marcin Kantor.
Siatkarze Kęczanina Kęty powoli stają się specjalistami od wygrywania praktycznie przegranych meczów. Już drugi raz w ciągu tygodnia wykazali wyższość nad rywalem, pomimo niepowodzenia w dwóch pierwszych setach. Tym razem ofiarą podopiecznych Marka Błasiaka został Camper Wyszków. - Pierwszego seta przegraliśmy na własne życzenie. Mieliśmy w nim już nawet piłkę setową w górze, ale jej nie wykorzystaliśmy. W drugiej partii przeciwnicy nas rozbili, ale my walczyliśmy do końca. Odwróciliśmy losy trzeciego seta. W jego końcówce Jarek Macionczyk fajnie zagrał zagrywką, zaczął też funkcjonować nasz blok. To nas nakręciło. Uwierzyliśmy, że przy niekorzystnym wyniku możemy jeszcze wygrać, a później grało nam się łatwiej - skomentował Marcin Kantor. - Wydaje mi się, że rywale trochę za wcześnie uwierzyli, że zwyciężą 3:0, jednak po raz kolejny potwierdziło się, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3 - dodał przyjmujący Kęczanina.
Drużyna znad Soły mogła nawet pokusić się o komplet oczek, gdyby w pierwszej odsłonie wykorzystała pikę setową. - W tym sezonie jesteśmy specjalistami głupiego od tracenia punktów. To był już kolejny mecz, w którym przegraliśmy końcówki. W spotkaniu z KPS-em uciekł nam punkt, kiedy w czwartym secie prowadziliśmy 16:11. Z kolei z Krispolem przegraliśmy tie-breaka, chociaż wygrywaliśmy w nim 13:10. Pewnie można by jeszcze wymienić przynajmniej jeden mecz, w którym nie wykorzystaliśmy swojej szansy - podkreślił siatkarz. - W tych momentach brakowało nam trochę chłodnej głowy. Poza Jarkiem Macionczykiem, który ma duże doświadczenie, to w drużynie sporo chłopaków dopiero jeden sezon rozegrało w I lidze - dodał.
Z pewnością dwie ostatnie wiktorie znacznie podniosą morale zespołu z Kęt. - Zwycięstwo 3:0 jest od początku do końca poparte dobrą grą - ocenił Kantor. - Natomiast wyciągnięcie wyniku z 0:2 bardzo podbudowuje psychicznie. Pokazuje, że nawet z beznadziejnych sytuacji można wyjść zwycięsko - dodał. Jednak podopiecznym trenera Błasiaka nie będzie łatwo podtrzymać dobrą passę, bowiem w następny weekend czeka ich starcie z będzińskim liderem. - Jest to przeciwnik z najwyższej półki, ale nie poddamy się bez walki. Jedziemy do Będzina, aby pokazać dobrą siatkówkę. Jeśli to nam się uda, to jest szansa na pozytywny wynik - zaznaczył Kantor, który przez kilka ostatnich sezonów bronił barw ekipy znad Czarnej Przemszy. - Z klubem tym przeżywałem super chwile. Wprawdzie z poprzedniego składu zostało jedynie dwóch zawodników, ale i tak serce mocniej mi zabije, kiedy zobaczę tamtejszych kibiców. Pewnie łezka w oku się zakręci, ale sentymentów na boisku nie będzie - zakończył.
Rafał Nowicki - siatka.org |