Na sam początek gratuluję transferu do nowego klubu. Co wpłynęło na decyzje o wyborze oferty zespołu z Kęt?
Łukasz Ciupa: - Dziękuje bardzo. Jest to dla mnie spełnienie kolejnego siatkarskiego marzenia, czyli gra na szczeblu pierwszej ligi. Długo zastanawiałem się nad wyborem klubu, jednak kiedy pojawiła się możliwość przejścia do Kęt, decyzja była w miarę prosta. Dobrze zorganizowany klub, świetni kibice, co powtarza mi każdy kolega grający w Kętach. Młody i perspektywiczny zespół, do tego połowę bliżej do domu rodzinnego niż przez ostatnie cztery lata. Dodatkowo był to klub w najbliższej odległości do mojej dziewczyny, więc wybór najlepszy z wielu względów (śmiech).
Od kiedy rozpoczynacie przygotowania do nowego sezonu? Chyba powoli rozpocząłeś już aklimatyzację w nowym zespole?
- Aklimatyzacja jako tak na razie się jeszcze nie zaczęła, przygotowania zaczynamy w najbliższych dniach, spędzimy dwa tygodnie w Kętach, później wyjeżdżamy na obóz przygotowawczy.
Jak wygląda kwestia składu - w poprzedniej ekipie byłeś "pewniakiem" na swojej pozycji czy w nowym zespole czeka cię większa rywalizacji o miejsce w wyjściowej szóstce?
- Całego składu na tą chwile jeszcze nie znam, natomiast jestem pewien, że każdy z nas od pierwszego dnia zacznie z czystą kartką i będzie pracował na swoją pozycje w zespole. Rywalizacja na pewno będzie ogromna, co mnie osobiście bardzo cieszy i motywuje do jeszcze większej pracy.
Przenosiny do Kęt związane są z opuszczeniem ekipy Karpat Krosno, którą reprezentowałeś przez trzy lata. Jak możesz ocenić ten czas?
- Śmiałem się z rodzicami i dziewczyną, że się człowiek przyzwyczaił i dziwne uczucie po wakacjach, wyprowadzać się z domu, ale tym razem nie do Krosna. Natomiast całe trzy lata pobytu w tym mieście i klubie oceniam bardzo pozytywnie. Sportowo, dzięki regularnej grze w pierwszym składzie zyskałem ogrom pewności siebie i doświadczenia co jest bardzo cenne w dalszym rozwoju, a prywatnie myślę, ze po prostu nauczyłem się życia i tego, że czasami nawet jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli, musimy sami wziąć sprawy w swoje ręce i zapracować na to, żeby było tak jak my chcemy.
Co twoim zdaniem było największym sukcesem, który udało się osiągnąć w klubie z Podkarpacia?
- Chyba nie ma większego sukcesu dla klubu jak zdobycie awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Tak, tutaj można narzekać, że Karpaty Krosno zdobyły to "przy zielonym stoliku", ale prawda jest taka, ze żaden z nas nie prosił o powiększenie pierwszej ligi. Wygraliśmy w poprzednim sezonie wiele spotkań i sportowo awansowaliśmy do najlepszej czwórki drugiej ligi, co zaowocowało "prawie awansem", to uznaje za największy sukces.
Ekipa z Krosna pomimo zaproszenia nie skorzystała z możliwości gry w I lidze. Decyzja ta była sporym rozczarowaniem dla wielu i być może swego rodzaju niewykorzystaną szansą... Jak ty możesz odnieść się do tego ruchu?
- Wydaje mi się, że powiedziałem już na ten temat wystarczająco dużo. Kilka osób się na mnie obraziło, kiedy wyraziłem swoje rozczarowanie tym, że awansu nie ma. Natomiast proszę się postawić na naszym miejscu, walczyć przez, w moim wypadku trzy lata, zostawić wiele potu na boisku i skończyć w taki sposób. Z drugiej strony bardzo szanuje decyzje prezesa Andrzeja Hojnora, który nie rzucił się na głęboką wodę bez odpowiedniego zabezpieczenia. W takiej sytuacji ta sprawa zamiast historycznego sezonu dwóch zespołów w rozgrywkach na pierwszoligowym poziomie mogłaby się skończyć bardzo źle.
Czego będzie ci najbardziej brakować po opuszczeniu Krosna?
- Czy będzie mi czegoś brakować, nie wiem, dam znać w październiku (śmiech). Przed wszystkim chciałbym bardzo podziękować za te trzy lata wszystkim chłopakom z którymi było mi dane pracować, prezesowi Andrzejowi Hojnorowi, który wkłada całe swoje serce i życie w ten klub. Jest to człowiek który zawsze dotrzymuje słowa, przykład idealnego prezesa. Trenerom, Krzysztofowi Frączkowi i Kubie Heimrotowi, którzy mi zaufali i uwierzyli w moje umiejętności, dzięki którym się bardzo rozwinąłem. Wszystkim ludziom związanym z klubem, za te trzy wspólnie spędzone lata -wydaje mi się, że nie były one stracone. Chciałbym też podziękować krośnieńskim kibicom, którzy zawsze nas wspierali. Pamiętajcie, ze macie aż dwa świetne zespoły, co nie często się zdarza!
Sebastian Solecki siatka.org/fot. Karpaty-krosno.pl |