Kaja Stefaniak: Gratuluję wygranej, mecz z AGH Kraków był Waszym czwartym sukcesem z rzędu. W czym byliście lepsi od rywala?
Marek Błasiak: Zdecydowanie lepiej opanowaliśmy nerwy. Wiadomo, że mecz był bardzo obciążony, w końcu były to derby Małopolski. W poprzednim sezonie gra z AGH-em Kraków nie układała się po naszej myśli, przede wszystkim w meczu decydującym o grze w fazie play – off, ulegliśmy Akademikom 0:3. Dlatego dla nas tym bardziej był to trudny mecz. Chcieliśmy się przełamać w tych meczach oficjalnych z nimi i to nam się udało. Myślę, że lepiej chyba psychicznie wytrzymaliśmy pierwszego seta i to zadecydowało o końcowym wyniku. Przed spotkaniem wiedzieliśmy, że AGH postawi na mocną zagrywkę, że chłopaki będą starali się odrzucić nas od siatki. Ryzyko w tym elemencie było widoczne, ale jak widać nie opłacało się. AGH popełnił wiele błędów. Przez to my, statystycznie popełniliśmy ich o wiele mniej. Świetnie weszliśmy w drugiego seta, co chyba sparaliżowało naszych niedzielnych rywali i przyczyniło się do tak gładkiego przebiegu całego meczu.
Gdybyśmy po meczu chcieli wybrać MVP, kto Pana zdaniem zasłużyłby sobie na to wyróżnienie?
- Ja wskazałbym Jarka Macionczyka, który świetnie poradził sobie przede wszystkim ze stresem. Całą noc nie spał, ponieważ jego żona rodziła, o 4 rano został szczęśliwym tatą. Zespół nie wiedział – Jarek starał się to wszystko utrzymać w tajemnicy. Mimo ogromnego napięcia, świetnie poprowadził drużynę. Jestem mu bardzo wdzięczny, że utrzymał odpowiednią koncentrację, mimo tego co przeżywał w nocy. Także więcej szczęścia nie można sobie wyobrazić – to takie zwycięstwo dla niego. Jarek gra wiele lat dla klubu, teraz przyszło mu grać z bardzo młodym zespołem i musi to udźwignąć, kierować tymi młodymi chłopcami.
Po takim meczu, jak ten z Krakowem, zawodnikom trzeba powiedzieć, żeby jak najszybciej zapomnieli o nim, czy raczej mocno wzięli sobie to zwycięstwo do serca?
- Nie ma czasu na rozpamiętywanie nawet tych najlepszych w naszym wykonaniu spotkań. W środę gramy już kolejny mecz, też z AGH Kraków, ale tym razem w rozgrywkach Pucharu Polski. My prawdopodobnie zagramy w zmienionym składzie. Dla nas najważniejsza jest liga. Chcemy się skoncentrować na meczu ligowym i dać odpocząć zawodnikom. Mecz środowy może być dobrym przetarciem przed sobotnim w Spale.
Na kolejny mecz udacie się do Spały, tam czeka Was piekielnie trudny rywal, rewelacyjny SMS.
- Musimy zagrać bardzo odpowiedzialnie. Mimo swoich jakiś tam drobnych problemów musimy wyjść na boisko i walczyć. Spała wydaje się grać bez żadnej presji wyniku - grają fajną, radosną siatkówkę. Młodzi zawodnicy podejmują ryzyko w ofensywie, a do tego naprawdę wiele umieją. Pamiętajmy, że są to najlepsi zawodnicy wybierani z całej Polski. Na pewno musimy w Spale dobrze przyjmować w tej specyficznej hali. Spała wygrywa w dużej mierze jakością zagrywki. Jeśli drużyna tego nie przyjmie – wiadomo jak kończy.
W Kętach są zawodnicy, którzy będą w stanie utrzymać to przyjęcie?
- Libero Bartosz Mariański w Krakowie zagrał bardzo dobre spotkanie, Mateusz (Błasiak – przyp. red.) również. W każdej chwili na boisko może wrócić też Łukasz Ciupa – o ten element jestem spokojny. Mamy świetnych przyjmujących!
Po kompletnie nieudanym sezonie mocno przebudowaliście skład. Jest Pan zadowolony z pracy jaką wykonaliście?
- Tak, trzeba jasno powiedzieć, że poprzedni sezon kompletnie nam się nie udał. Przed obecnym przez prawie siedem tygodni, dwa razy dziennie, przygotowywaliśmy się do niego. Zdecydowanie dłużej niż w tamtym roku. Mieliśmy też dużo więcej szczęścia – kontuzje omijały nas szerokim łukiem. Wrócił na przyjęcie Mateusz (Błasiak – przyp. red.) i radzi sobie naprawdę dobrze. Było to widać nawet w tym meczu – rywale niezbyt często zagrywali w niego. Z kolei Jarek świetnie wykorzystuje to dobre przyjęcie, gramy kombinacyjną siatkówkę. Przyjęcie w dzisiejszych czasach w dużej mierze decyduje o wynikach meczów. Musimy grać skutecznie w tym elemencie, ponieważ w tamtym sezonie mieliśmy z tym problem i wszyscy wiemy jak to się skończyło. Mieliśmy dobry skład, znane nazwiska, jednak nie szło to w parze z wynikami. Teraz w drużynie mamy czterech zawodników, którzy nie grali nawet w II lidze. To są zawodnicy wzięci prosto z Młodej Ligi. Także tylko brawa dla nich, bo utrzymać granie na takim poziomie w I lidze to duży sukces. Jestem z nich dumny.
Spodziewał się Pan tak dobrego rozpoczęcia sezonu?
- Wszyscy nam mówili, że skład nasz jest delikatnie mówiąc – niedoświadczony, że będziemy się borykać z wieloma problemami. Myślę, że w dużej mierze o wszystkim zadecydował drugi set spotkania z Ostrołęką u siebie. Mecz zaczęliśmy bardzo źle. Mimo tego, później wzięliśmy się do pracy, odrobiliśmy straty i wygraliśmy. Takie zwycięstwa na pewno budują zespół. Szczególnie, że jeszcze w poprzednim spotkaniu, kiedy przegraliśmy z Wrześnią w pierwszej odsłonie, zespół sparaliżowało. Potem przełamaliśmy się meczem z Ostrołęką i później jakoś już to poszło.. (śmiech). Na razie to wszystko nam się udaje. Każdy punkt dla nas jest bardzo ważny, jesteśmy wysoko, ale te ciężkie mecze dopiero przed nami.
Kaja Stefaniak - SiatkarskiPortal.pl
|